Kosowska-Stamirowska: Francja – Egalitaryzm? Elitaryzm? Nie! Merytokracja… A może jednak elitaryzm?

Francja

Autor: Zuzanna Kosowska-Stamirowska

Wolność, Równość, Braterstwo — z tymi pięknymi hasłami kojarzycie zapewne postrewolucyjną Francję i jej do cna republikański ustrój, gdzie „republikanizm” stał się niczym innym, jak nową religią wyznawaną gorliwie przez lud. Król wraz z dworem poszedł na szafot, dobra znacjonalizowano, kościoły sprofanowano i w ten sposób rozprawiono się z paskudnym feudalnym problemem nierówności społecznych. Dzisiaj Francja jest krajem socjalistycznym, który szczególnie dba o niwelowanie tych nierówności, o czym przypominamy sobie szczególnie 14 lipca.

Takie, Drodzy Czytelnicy, jest Wasze wyobrażenie o Francji — prawda?

No to Was zaskoczę — nic bardziej mylnego. Społeczeństwo francuskie jest społeczeństwem klasowym, jak mało które, a podział na „elitę” i „lud” jest wyraźny oraz silnie zakorzeniony we francuskiej mentalności, choć niekoniecznie jest determinowany przez urodzenie, czy warunki materialne. Podział ten ma miejsce dość wcześnie, bo w chwili, w której młodzi ludzie wybierają się na studia. Kluczem do zrozumienia hierarchii społecznej panującej we Francji jest zrozumienie francuskiego systemu szkolnictwa wyższego, który został przepięknie i przystępnie przedstawiony w poniższym komiksie:

Źródło: phdcomics.com

Jak to działa?

Uczelnie wyższe we Francji dzielą się na a) uniwersytety, podlegające pod Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Badań oraz b) Grandes Écoles, prywatne, pół-prywatne, różnie finansowane uczelnie niezależne, które zwykle same o sobie stanowią. Ci, którzy po liceum wybiorą uniwersytet, albo nic, czeka mniej lub bardziej wdzięczna rola ludu (chyba że zrobią doktorat, zostaną adwokatami, albo lekarzami). Przed tymi, którzy wybiorą opcję b) otwiera się zupełnie inny świat i inna Francja. Grandes Écoles są to uczelnie, które same sobie ustalają profil kształcenia, tworzą, zamykają i zmieniają kierunki z roku na rok, nie obowiązują ich żadne minima programowe, mogą pobierać czesne i przede wszystkim są dużo, dużo bardziej prestiżowe od uniwersytetów.

Jak zrobić karierę we francuskiej polityce, administracji, czy biznesie?

Przede wszystkim trzeba dostać się do odpowiedniej Grande École. Jeżeli zależy nam na pracy w administracji lub na karierze politycznej, to droga jest dosyć oczywista. Zaraz po/w trakcie liceum idziemy na coś co się nazywa „Prépa”, gdzie przygotowują nas do bardzo trudnego egzaminu zwanego „concours”, w którym każdy ma równe szanse na powodzenie i dostanie się na wymarzoną uczelnię. Dla wielu to właśnie Prépa jest okresem, w którym pracują najciężej, bo naprawdę dają tam w kość. Następnie przystępujemy do egzaminu na Sciences Po, co tłumaczy się niby na „nauki polityczne”, ale daleko tej uczelni do polskiej politologii. Studenci pierwszych trzech lat mają zajęcia głównie z prawa, ekonomii, biznesu, stosunków międzynarodowych, historii, a ich celem jest poszerzenie horyzontów studenta na tematy, które mogą przydać się w uprawianiu polityki, czy zarządzaniu państwem. Kadrę stanowią zwykle osoby z doświadczeniem politycznym, administracyjnym, czy biznesowym, np. przez wiele lat finanse wykładał tam znany wszystkim Dominique Strauss-Kahn.

Kończymy Collège Universitaire (w systemie bolońskim: licencjat), wybieramy specjalizację (magisterium), jako przyszli prezydenci Francji wybieramy oczywiście Sprawy Publiczne (Affaires Publiques), które to magisterium znowu działa jako swoista „Prépa”, żeby dostać się do osławionej ENA’y (École Nationale d’Administration), gdzie kształceni są najwyżsi funkcjonariusze publiczni, a na każdym roczniku jest niespełna 100 osób. Kiedyś do prezydentury można było jeszcze dojść ścieżką wojskową, tj. przez École Polytechnique (w skrócie „X”), która jest uczelnią wojskową, gdzie każdy student, zwykle blady nerd — matematyczny wyjadacz, dostaje mundur galowy skrojony na miarę, szablę, żołd, zakwaterowanie, wycisk i mnóstwo pracy. Tymczasem „prawdziwi” wojskowi kręcą się po kampusie, zwykle zajmując dostępne miejsca siedzące celem wielogodzinnego polerowania oficerek. Uczelnią przygotowującą wyższych rangą wojskowych jest też École spéciale militaire de Saint-Cyr, o profilu bardziej wojskowym, niż inżynieryjnym.

Obecnie École Polytechnique kształci przede wszystkim funkcjonariuszy do Korpusu Technicznego (Corps Technique de l’État) podczas gdy ścieżka Sciences PO -> ENA kształci funkcjonariuszy do Korpusu Administracyjnego. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z ludźmi na bardzo wysokim szczeblu, którzy podejmują kluczowe decyzje w państwie.

Ta struktura przekłada się na biznes. Fakt posiadania dyplomu z Grande École determinuje z dużym prawdopodobieństwem, czy będzie się w kadrze zarządzającej (albo będzie się miało rozsądne szanse na zostanie kadrą zarządzającą), czy też może będziemy skazani na całe życie bycia szeregowym pracownikiem/wojskowym/funkcjonariuszem/przedsiębiorcą.

Małżeństwo i mezalians — jak podział na klasy jest ugruntowany w mentalności.

Pewien znajomy opowiadał mi, że kiedyś spotykał się z dziewczyną, która była studentką zwykłego uniwersytetu. Na którejś z randek dziewczyna bardzo szczerze zapytała „A dlaczego Ty się w ogóle ze mną spotykasz, skoro masz doktorat, a ja nie jestem na Grande École?”. Znajomy nie jest Francuzem, więc pytanie go bardzo zaskoczyło. Na tyle, że kolejnej randki nie było…

Małżeństwo jest we Francji jednym z najważniejszych czynników sukcesu (oczywiście zaraz po odpowiednim dyplomie). Z tego powodu związki małżeńskie zwykle zawierane są pomiędzy absolwentami/studentami Grandes Écoles. Jako przykład podam Francois Hollande’a i jego byłą żonę Ségolène Royal. Oboje skończyli Sciences Po, a poznali się w ENA’ie. Oboje startowali w wyborach prezydenckich w barwach socjalistów.

Innym ciekawym zjawiskiem są bale. Stowarzyszenie Absolwentów École Polytechnique co roku organizuje bal charytatywny w Operze Garnier, na który zaproszeni są wszyscy obecni studenci (czytaj: młodzi mężczyźni w mundurach galowych) oraz absolwenci. Osoby z zewnątrz mogą również kupić bilety na to wydarzenie, acz za odpowiednio wyższą cenę. Podobno bogaci paryżanie wysyłają swoje córki na ten bal by tam poznały przystojnego kawalera z X’a i korzystnie wyszły za mąż. Jako ciekawostkę dodam, że pomysłodawcą balu był Henri Becquerel, ten sam, który wraz z Marią Skłodowską-Curie i jej mężem Pierrem odebrał nagrodę Nobla z fizyki.

Wzajemne wsparcie czy kolesiostwo ?

Grandes Écoles kładą duży nacisk na integrację pomiędzy studentami. Celem uczelni, i to całkiem oficjalnym, jest to, żeby osoby, które w przyszłości będą podejmowały kluczowe decyzje w państwie, znały się, operowały podobnym językiem i miały odpowiednią płaszczyznę porozumienia. Sciences Po stworzyło nawet specjalne, kameralne kampusy poza Paryżem, w których jest po parędziesiąt osób na roku, i jednym z głównych argumentów za ich stworzeniem była właśnie lepsza integracja studentów.

Przyjaźnie zawarte w trakcie studiów przenoszą się potem na życie po ceremonii rozdania dyplomów. Bardzo aktywne są również stowarzyszenia absolwentów Grandes Écoles, które udostępniają studentom i świeżym absolwentom dostęp do bazy danych kontaktowych starszych kolegów. Taki zabieg ma ułatwić studentom start w karierze zawodowej. Jeżeli dany student rozważa karierę w firmie X, to najpierw szuka w bazie, czy ktoś po jego uczelni już w tej firmie pracuje i w miarę możliwości kontaktuje się z tą osobą. Decyzja o zatrudnieniu jednak rzadko działa na zasadzie czystego kolesiostwa — zwykle dyplom danej Grande École działa po prostu jak znak jakości.

Inną metodą pomocy w rozpoczęciu kariery są spotkania, na których młodzi absolwenci z pomysłami na biznes mogą zabiegać o finansowanie projektu przez swoich starszych kolegów. Są też kluby tematyczne, które organizują swoje regularne spotkania i w których można zdobyć ciekawe kontakty.

Poza tym, stowarzyszenie absolwentów École Polytechnique prowadzi też fundację, która wspiera absolwentów w trudnych momentach życiowych. To właśnie na tę fundację przeznaczane są pieniądze ze wspomnianego już balu.

A na uniwersytecie… cóż… masówka — student przemija, jak sen.

Przecież to nic dziwnego.

Osoby, które znają trochę system anglosaski i realia innych prestiżowych uczelni takich jak Oksford, czy Cambridge pewnie czytają ten tekst z pewnym znudzeniem, bo większość opisanych przeze mnie kwestii jest tam normą. Istnieją jednak istotne różnice pomiędzy Wielką Brytanią a Francją, które uzasadniają powyższy tekst.

Po pierwsze, Wielka Brytania jest monarchią i z definicji niektórzy mają w niej większe prawa z tytułu urodzenia. Nie ma zabawy w religię republikańską.

Po drugie, struktura klasowa nie ogranicza Anglików w podążaniu za bogactwem. Ich duch przedsiębiorczości jest silny, podczas gdy we Francji bariery mentalne istnieją również po stronie ludu, który myśli, że już do końca życia będzie kopał ziemniaki (za godziwą pensję), tak już musi być, bo nie dostali się do Grande École, a mogli się uczyć…

Tak że ten… Liberté, Égalité, Fraternité

 

Cordialement,

Zuzanna Kosowska-Stamirowska

 

P.S. Osławiona w Polsce Sorbona tak naprawdę nazywa się Université Paris 1 Panthéon-Sorbonne — i tak, jest zwykłym uniwersytetem, dobrym, ale ciągle nie Grande École.

P.P.S. O jakości kształcenia, badaniach naukowych i rankingach może kiedyś napiszę w osobnym tekście.

 

Lista wszystkich prezydentów Francji wraz z ich wykształceniem:

Jacques Charles Dupont de l’Eure — prawnik

François Arago — École Polytechnique (ciekawostka: był protegowanym Monge’a, od geometrii wykreślnej i Laplace’a, od transformaty, demona itd.)

Eugène Cavaignac — École Polytechnique

Napoleon III — École militaire centrale fédérale de Thoune (Szwajcaria)

Louis-Jules Trochu — École spéciale militaire de Saint-Cyr

Adolphe Thiers — adwokat

Patrice de Mac Mahon — École spéciale militaire de Saint-Cyr

Jules Grévy — adwokat

Sadi Carnot — École Polytechnique

Jean Casimir-Perier — lycée Condorcet

Félix Faure — kupiec

Émile Loubet — adwokat

Armand Fallières — adwokat

Raymond Poincaré — École Polytechnique

Paul Deschanel — pisarz

Alexandre Millerand — adwokat

Gaston Doumergue — doktorat z nauk prawnych

Paul Doumer — Conservatoire national des arts et métiers, prawnik

Albert Lebrun — École Polytechnique, Corps des mines

Philippe Pétain — École spéciale militaire de Saint-Cyr

Charles de Gaulles — École spéciale militaire de Saint-Cyr

Félix Gouin — adwokat

Georges Bidault — Sorbona (historia)

Vincent Auriol — adwokat, doktorat z nauk prawnych

Léon Blum — École Normale Supérieure

René Coty — adwokat

Georges Pompidou — École Normale Superieure, Sciences Po

Valéry Giscard d’Estaing — École Polytechnique, ENA

François Mitterrand — Sciences Po

Jacques Chirac — Sciences Po, ENA

Nicolas Sarkozy — Sciences Po (nie dotrwał do końca, bo nie zdał angielskiego) potem adwokat

François Hollande — Sciences Po, ENA (jego była żona, Segolene Royale Sciences Po, ENA)

O Autorze Zuzanna Kosowska-Stamirowska

Zuzanna Kosowska-Stamirowska — pracownik Centre National de la Recherche Scientifique, doktorantka na Uniwesytecie Paris 1 Panthéon-Sorbonne, pracuje w Instytucie Systemów Złożonych w Paryżu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *