W 41. numerze „Słowa Wrocławian” na stronie 36. opublikowany został wywiad z prezesem Koła Ogólnej Teorii Ekonomii im. Ludwiga von Misesa na Uniwersytecie Wrocławskim, działaczem wrocławskiego Klubu Austriackiej Szkoły Ekonomii. Wywiad przeprowadził Adam T. Witczak.
Czy zechciałbyś przybliżyć nam historię Klubów Austriackiej Szkoły Ekonomii, a w szczególności oddziału wrocławskiego?
KASE Wrocław to klub o najdłuższej historii w Polsce. Protoplastą całej sieci KASE było Koło Ogólnej Teorii Ekonomii im. Ludwiga von Misesa przy Uniwersytecie Wrocławskim (w skrócie – Koło Misesa), założone w 2003 roku przez niezwykle charyzmatycznego Mateusza Machaja. W latach 2008-2010 działały we Wrocławiu dwa Kluby – jeden na Uniwersytecie Wrocławskim, drugi na Uniwersytecie Ekonomicznym, a później na Politechnice Wrocławskiej. Obecnie Kluby połączyły się i spotkania odbywają się na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego przy współpracy z Kołem Misesa.
KASE Wrocław to jeden z najaktywniejszych KASE w Polsce. Referaty regularnie przedstawiają eksperci i współpracownicy Instytutu Misesa (m.in. Mateusz Machaj, Jacek Kubisz, Jan Lewiński, Stanisław Kwiatkowski, Jakub Bożydar Wiśniewski). Publikujemy też artykuły oraz bierzemy udział w debatach i życiu intelektualnym miasta. Więcej o projekcie KASE: http://mises.pl/wp-content/uploads/2011/09/Raport_KASE_2010-2011.pdf
Jak obecnie wygląda działalność KASE Wrocław?
Przeprowadzamy regularne spotkania dotyczące ekonomii, filozofii politycznej, problematyki prawa własności, ułomnego funkcjonowania aparatu państwowego, metodologii nauki ekonomii, cykli koniunkturalnych, dorobku znanych ekonomistów głównego nurtu obdarowanych Nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla, a przede wszystkim – dorobku myślicieli Austriackiej Szkoły Ekonomii. Ponadto poruszane są aktualne wydarzenia w kontekście ekonomicznym. Od lutego członkowie KASE Wrocław wznowili funkcjonowanie Kryzys Bloga (http://kryzys.mises.pl) śledzącego wydarzenia, o których mainstreamowe media zdają się zapominać, a którego treści rozwijane i tłumaczone są na spotkaniach. Przed tygodniem otwarta została prywatna Biblioteka Austriacka, licząca ponad 160 pozycji raczej niedostępnych w bibliotekach publicznych: http://biblioteka.austriacy.pl/libraries/view/5
Co wyróżnia szkołę austriacką spośród innych szkół ekonomii? Czy wykład ekonomii (np. na studiach) prowadzony od początku według zasad “austriackich” różniłby się znacząco od tego, z czym obecnie spotykają się najczęściej studenci?
Przede wszystkim wykazywałby nieskuteczność wszelkich podejmowanych przez państwo ingerencji w spontanicznie funkcjonujący ład rynkowy. Więcej uwagi poświęcano by długofalowym skutkom polityki gospodarczej. Zwracano by uwagę „nie tylko na to, co widać, ale także na to, czego nie widać”. Ponadto wykład byłby mniej zmatematyzowany, a bardziej skupiałby się na psychologii działającego w świecie niepewnej i cząstkowej informacji niedoskonałego człowieka. Do analizy przyjmowane byłoby znacznie mniej absurdalnych założeń ułatwiających modelowanie. Oczywiście zupełnie inaczej zostałyby przedstawione zagadnienia związane z polityką pieniężną czy cyklicznością gospodarki, co wiązałoby się z propagowaniem standardu złota.
Czy istnieją jakieś mity i uprzedzenia dotyczące ASE, które warto byłoby sprostować? Ja na przykład spotkałem się z przeświadczeniem, że “ASE jest oderwana od rzeczywistości” lub też, że “postrzega człowieka wyłącznie przez pryzmat pieniędzy i zysku”…
Uważam, że to właśnie ekonomiści głównego nurtu, bazując na absurdalnych założeniach, są oderwani od rzeczywistości. Proszę sobie wyobrazić, że na jednych z kursowych ćwiczeń porównujemy użyteczności koszyków dóbr całkowicie zmatematyzowaną metodą. Przecież działający człowiek nigdy nie myśli, że „5 bananów będzie dla niego o 4 jednostki bardziej użyteczne niż 3 pomarańcze” (pytanie zadane prowadzącej, o jakie jednostki chodzi, wprowadziło ją w delikatne zakłopotanie). Człowiek, gdy ma dysponować swoim portfelem, potrafi jedynie stwierdzić, co preferuje bardziej, a co mniej. To się objawia poprzez wybór, którego dokonuje. Postrzeganie człowieka przez pryzmat pieniędzy i zysku to raczej perspektywa neoklasyków. Austriacy bazują na aksjomacie działającego człowieka, a nie jakiegoś idealnego bytu dążącego do zysku, ale człowieka posiadającego własne nieznane nam cele, który dąży do zaspokajania stanu z jego subiektywnej perspektywy mniej pożądanego stanem bardziej pożądanym. Jeżeli więc obiektem naszego zainteresowania będzie ideowy komunista, nie będzie on swym działaniem dążył do zysku, ale w jego mniemaniu stanu bardziej pożądanego – ustroju kolektywnego.
W czym “austriacy” upatrują głównych przyczyn obecnego kryzysu finansowego i gospodarczego?
Właśnie klarowne opisanie przyczyn obecnego kryzysu sprawiło, że austriacy zaczęli przedzierać się do głównonurtowych mediów i jest o nich coraz głośniej. W dużym skrócie: oderwanie pieniądza od jakiegokolwiek wartościowego towaru umożliwia zwiększanie jego podaży praktycznie bez ograniczeń. Natomiast arbitralna możliwość manipulacji stopą procentową, która przestaje informować przedsiębiorców o preferencji czasowej ludzi (skłonności do oszczędzania czy konsumpcji), prowadzi do błędnych inwestycji. Te zaś ze względu na sfałszowaną informację o ilości dostępnego kapitału okazują się a posteriori nieopłacalne w realizacji. Gdy przedsiębiorcy zauważają, że nie mają tyle kapitału, ile założyli na początku i nie ma szans na zrealizowanie pierwotnej inwestycji, wycofują środki i następuje załamanie.
Co “austriacki” ekonomista doradziłby prezydentowi Wrocławia (lub podobnego miasta), gdyby przyszło mu doradzać w sprawach lokalnych ?
Podobno około 1680 roku potężny francuski minister finansów Jean-Baptiste Colbert zapytał grupę francuskich przedsiębiorców: „Co mogę dla was zrobić, jak przysłużyć się do promocji handlu?”. Reprezentujący ich M. Le Gendre odpowiedział po prostu „Laissez-faire nous”. Myślę, że jego stwierdzenie nie straciło na aktualności. Likwidujmy ograniczenia, dajmy ludziom działać, a najlepiej zadbają o własne interesy.
Pierwodruk: „Słowo Wrocławian” nr 5 (41)/maj 2012, s. 36.
Dodaj komentarz